niedziela, stycznia 11

Postanowienie Noworoczne

  Zaczął się Nowy Rok- Rok 2015. Wjechał z wielkim hukiem, przy akompaniamencie blasku fajerwerek i dzikiego wrzasku rozentuzjowanego tłumu.  Można zatrzeć ręce i brać się za podsumowanie. Oby nadchodzący rok był jeszcze lepszy od ostatniego! Życzmy sobie już w Wigilię Bożego Narodzenia. Łamiemy się opłatkiem, uśmiechając się do siebie i bez przerwy prawiąc komplementy. Szybko i beznamiętnie,  bez cienia zająknięcia, no bo jakże inaczej, przecież znamy te litanie na pamięć. Aktorstwo poziom Hollywood.  No bo jak w dzisiejszych czasach podołać temu całemu natłokowi życzeń? W jaki sposób wykrzesać z siebie tyle motywacji? Jest tu jakiś mądrala? Niech się zgłosi, bardzo chętnie mianujemy go współredaktorem. Ej, no dobra ale tak serio, zróbmy coś pożytecznego, coś to pozwoli nam być szczęśliwszym w codziennym życiu… co wy na to? Genialna myśl; Postanowienia Noworoczne! Przypomina mi się mem pojawiający się co roku na różnego rodzaju kwejkach, (pewnie każdy z Was go widział) porównujący z nutką ironii stan osobowy na siłowni w sylwestra i nowy rok.  Taki suchar na zachętę. Magiczny dzień, 1 styczeń, ( de facto dzień politycznych zmian w Republice Rzymskiej ) ma pomóc każdemu z nas równie gładko i przyjemnie przemienić samego siebie. Najważniejsze jest to, żeby nie bolało – przecież nie bolało jak zmienialiśmy datę (nie bierzemy pod uwagę kaca).


 Podobne myśli krążyły wokół mnie, niczym orbity, w dniach przerwy świątecznej. Chciałem za wszelką cenę udowodnić, że tym razem zniechęcenie mnie nie dotknie. Przecież wszystko jest kwestia nastawienia! Dla sformalizowania swoich działań i starań, w momencie upojenia sylwestrową nocą, wygłosiłem sam z siebie długą kanonadę życzeń, które chciałbym tego roku wprowadzić w życie. Rok przełomowy, przygotowania do matury, bla bla bla… Kolejne puste słowa? Zobaczymy. Na początek małe postanowienie: za każdym razem, gdy przemieszczam się komunikacją miejską, będę powtarzać sobie gramatykę i słownictwo na zajęcia łaciny. Łacina -  przedmiot niepotrzebny, może ktoś śmiało powiedzieć, ale czy to koniecznie musi stać na przeszkodzie mojej pasji? Przecież to ja sam wyznaczam, co jest w moim życiu ważne, a co nie. I muszę Wam powiedzieć, że w ciągu ostatnich trzech dni stosowania się do ustalonych zasad powtórzyłem sobie więcej, niż w ciągu całego półrocza męczenia się w szkole. Naprawdę! Nawet nie zdawałem sobie sprawy, ile czasu codziennie marnuję w takich zdawałoby się krótkich i bzdurnych sytuacjach. Wszystko minimalnym kosztem.  Do tej pory zawsze wydawało mi się, że ten ulotny moment jest idealny co najwyżej do słuchania muzyki. A tu taka niespodzianka…



  Nie jest istotne, jakiego rodzaju postanowienia chcecie wcielić w życie i jak bardzo nierealne wydają Wam się one. Uwierzcie, że można osiągnąć wszystko, jeśli się tego naprawdę chce. Wiara czyni cuda. Ale przede wszystkim, nie zniechęcajcie się tak szybko. Wszystko co wielkie, urodziło się w bólach. Zacznijcie stawiać przed sobą małe, ale konkretne cele i krok po kroku dążcie do ich spełnienia. Pamiętajcie, wszystko w waszych rękach!

Kropla może wydrążyć nawet najtwardszą skałę;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz